Dnia 10 grudnia 2018 roku w godzinach popołudniowych z placu Jana Pawła II w naszym mieście wyruszyła wycieczka śladami żyrardowskich Żydów opatrzona patronatem Forum Dialogu.
Zarówno miejsce, w którym rozpoczęła się nasza wędrówka, jak i data nie zostały wybrane przypadkowo. Miejsce - ze względu na znajdujący się tam pomnik papieża - Polaka, który wypowiedział ważne słowa, że antysemityzm jest grzechem, a Żydów nazywał "naszymi starszymi braćmi w wierze". Natomiast 10 grudnia jest datą szczególną ze względu na obchody Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka. Gościem honorowym naszego projektu była Elena Cuomo, która przyjechała do nas aż z Argentyny. Jej dziadek, Icek Jakubowicz był żyrardowskim Żydem, który wyjechał z Polski, jeszcze przed wojną, dzięki czemu uniknął śmierci z rąk hitlerowskich oprawców, w przeciwieństwie do reszty jego rodziny. Ponadto towarzyszyło nam około 30 uczniów klasy ósmej ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Żyrardowie oraz spontanicznie przyłączający się do nas przechodnie i wspierający nas w rolach tłumaczy absolwenci. Na placu Jana Pawła II opowiedzieliśmy uczestnikom wycieczki o obecności Żydów w życiu miasta od 1840 roku do lat II wojny światowej. Wyjaśniliśmy ich rolę w rozwoju handlu i usług.
W tym miejscu niegdyś był wielki targ. Zachowało się wiele zdjęć ukazujących różnych mieszkańców wtedy - Rudy Guzowskiej: Polaków, Czechów, Żydów, Niemców na co dzień zgodnie żyjących w fabrycznej osadzie i przyległych dzielnicach.
Drugim obiektem na naszej trasie był tzw. "familijniak", o którym mówiono do tej pory, że mieszkali w nim tylko Polacy, ale Elena znalazła wśród wspomnień swojego dziadka informacje wskazujące na to, że zamieszkiwała tam i pracowała przez jakiś czas rodzina Jakubowiczów, czyli jedna z licznych żydowskich rodzin, jej przodkowie. Do prezentacji w tym miejscu wykorzystaliśmy zdjęcie jej dziadka (z roku 1935) wykonane w Palmirach\Modlinie, gdzie odbywał służbę w polskim wojsku. Zdjęcie miało na odwrocie dedykację w języku polskim, syna dla rodziców. Czyżby wszyscy w tej rodzinie mówili po polsku? Icek Jakubowicz na pewno.
Następnie nasz "pochód pamięci" przemieścił się pod Dekadę na ulicę 1-ego Maja. Tam przedstawiliśmy jednego z pierwszoplanowych bohaterów naszej historii, Samuela Meppena, niegdyś żyrardowianina - nastoletniego chłopca, syna sławnego krawca, zamieszkującego jeden z drewnianych domów, które tam kiedyś stały, jednak nie przetrwały próby czasu.
Opowiedzieliśmy też historię kilku fotografów, w tym - bardzo znanych braci Przedeckich, z pochodzenia Żydów, którzy mieli liczne zakłady słynące z wysokiej jakości zdjęć, a jeden z nich właśnie w Żyrardowie. Zaprezentowaliśmy przepiękne kopie ich prac i upowszechniliśmy znajomość znaku firmowego tych rzemieślników.
Domostwa stanowiących przed wojną niemal 11% mieszkańców miasta potomków Abrahama skupiały się właśnie w tej okolicy (teren parkingu Dekady), więc nic dziwnego, że to tu stała synagoga, która była kolejnym punktem naszej wycieczki oraz idealnym miejscem do opowiedzenia nieco więcej o kulturze żydowskiej związanej z religią. Wzruszającym momentem było odczytanie fragmentu wspomnień Josela Jakubowicza, który w1960 roku był świadkiem zburzenia synagogi odczytanego jako ostateczny finał zagłady żydowskiej gminy w Żyrardowie. P. Jakubowicz był wysłany przez diasporę pochodzącą z Żyrardowa dla utrwalenia tego wydarzenia.
Zaprezentowaliśmy też to, czym pasjonowali się Żydzi w ramach rozrywek: wspominaliśmy ich teatr, postać Benziona Wagnera jego twórcy; działalność bibliotek, różnych stowarzyszeń oraz klubu piłkarskiego.
Natomiast szok, który wyraźnie było widać w ich oczach, wywołała nasza opowieść, o niestety, nieco zapomnianym, może ze względu na bardzo krótki czas funkcjonowania, żyrardowskim getcie. Słuchaczy szczególnie zbulwersowała wiadomość, że w rejonie ulic: Okrzei, Mireckiego i 1-go Maja, czyli na relatywnie niewielkiej powierzchni, naziści stłoczyli około pięciu tysięcy osób - również Żydów z okolic.
Przedostatnim punktem naszego memoriału był budynek Szkoły Podstawowej im. Elizy Orzeszkowej. Pewnie nie każdy wie, że ten najmniejszy budynek szkolny wzniesiony także z udziałem funduszy miasta mieścił od lat 20. publiczną szkołę żydowską założoną jeszcze przed II wojną światową z inicjatywy Hermana Gomolińskiego. Jej celem była asymilacja tej mniejszości poprzez naukę w języku polskim i w polskim systemie nauczania. Usłyszeliśmy jej historię i spojrzeliśmy ze wzruszeniem w oczy jej uczniów utrwalone na prezentowanych w tym miejscu fotografiach.
Ostatnim punktem wycieczki był pobyt na, chyba najbardziej doświadczonym przez wojnę miejscu Żyrardowa, czyli cmentarzu gminy żydowskiej. Tu historia Samuela Meppena znalazła swoje podsumowanie...
Podczas wojny Niemcy wywieźli z cmentarza macewy, czyli nagrobki, do utwardzenia parkingu przed swoim szpitalem - okolicami Państwowej Szkoły Muzycznej, w której w latach wojny ulokowany był szpital wojskowy. Większość macew za sprawą zaangażowania Samuela Meppena w latach 1962-67 wróciła na swoje miejsce, ale nie wszystkie miały tyle szczęścia i do dziś można by pewnie na terenie boiska znaleźć ukryte pod nową nawierzchnią ich fragmenty. Na rewersie pomnika ofiar ludobójstwa żydowska diaspora związana z Żyrardowem ufundowała panu Meppenowi tablicę z podziękowaniem za odbudowę tego cmentarza. Do teraz jego córka- Pearl Drabkin-Meppen z NY, starsza emerytowana nauczycielka sprawuje pieczę nad tym miejscem.
Po wykonaniu zadań terenowych dających rozeznanie w rozmaitości kształtów nagrobków oraz typów napisów i symboliki na nich zawartej uczestnicy wycieczki mogli zapalić symboliczne światełko pamięci na pomniku, co uczynili z przystającą miejscu powagą i szacunkiem.
Co ważne, w każdy punkcie naszej wycieczki pozostawiliśmy po sobie ślad - przywrócenia pamięci faktu życia przed wojną w Żyrardowie społeczności żydowskiej. Była to żółta gwiazda- Dawida z biało-niebieskimi wstążeczkami. Rodzaj papierowego medalionu. Jego celem było pobudzić zainteresowanie przechodniów przypomnianą historią.
Po części terenowej, przyszedł czas na uzupełnienie wiedzy filmem i tablicami poglądowymi, do czego doszło już w budynku „Czerwoniaka”.
Nasi zmarznięci, ale wytrwali słuchacze zostali tam przywitani gorącą herbatą oraz słodkim poczęstunkiem. Wszyscy wydawali się zadowoleni z poświęconego nam czasu, a co gorliwsi dopytywali przewodników o dodatkowe informacje, co jedynie utwierdziło nas w przekonaniu, że nasza wycieczka "Ich mała ojczyzna - prawo do pamięci" dała dobre rezultaty.
Łukasz Brodalka&B.Gąsiorowska