Warto żyć dla innych.
Wspomnienie o pani profesor Zofii Borkowskiej.
O tym jak trudna jest ścieżka nauczyciela, najlepiej wiedzą ich bliscy widząc swoje żony, mężów, matki czy ojców za biurkiem w późnych godzinach wieczornych, które przecież chciałoby się poświęcić rodzinie. My czynni nauczyciele wciąż staramy się sprostać temu ideałowi. I niewątpliwie sięgamy po wzory naszych poprzedników.
Do kategorii mistrzów z całą pewnością należała pani Profesor Zofia Borkowska, znamienity pedagog, wspaniały wychowawca i dobry człowiek, która właśnie nas opuściła dożywszy 88 lat.
Ale nie odeszła całkowicie, bo połowę z tych lat, poświęciła pracy pedagogicznej, co pozwoliło jej pozostać we wdzięcznej pamięci nauczycieli, którzy z nią pracowali i wielu pokoleń uczniów, których kształciła. Pani Profesor rozpoczęła karierę edukacyjną nie mając jeszcze lat dwudziestu. Uczyła w Szkole Podstawowej w Wólce Kosowskiej, potem w Liceum Ogólnokształcącym we Mszczonowie. Pracowała też przez dwa lata w Domu Harcerza w Piastowie. Znaczącą część swojej pracy zawodowej związała jednak ze szkołami żyrardowskimi. Uczyła w Zespole Szkół Zawodowych, w Zespole Szkół Medycznych i w Zespole Szkół Włókienniczych. Ale najbardziej utożsamiała się z naszym liceum im. Stefana Żeromskiego, gdzie spędziła 30 lat.
I co ciekawe, mimo iż była żoną niezapomnianego dyrektora naszej szkoły, rusycysty Franciszka Borkowskiego, nigdy nie pozostawała w jego cieniu. Rzetelna, opanowana, z delikatnym uśmiechem na ustach, cieszyła się sławą osoby niezależnej. Nie przypominam sobie, aby ktoś zwracał się do niej: "Pani Dyrektorowo?" A jaką była nauczycielką? Nie miałem przyjemności być uczniem Pani Profesor i dlatego sądzę, że na to pytanie najlepiej mogą odpowiedzieć jej uczniowie z klas o profilu biologiczno-chemicznym, którym poświęcała szczególnie wiele uwagi. Wielu z nich zostało później lekarzami. Niech więc odpowiedzą sobie w duchu, na ile na wybór ich ścieżki zawodowej wpłynęła pani Profesor Zofia Borkowska, nauczycielka, która potrafiła żyć dla innych?
I gdyby ją o to zapytać, czy było warto, na pewno odpowiedziałaby, że to oczywiste.
A teraz dołączyła do legendarnej Rady Pedagogicznej Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego, aby zasiąść za wielkim, drewnianym stołem w budynku przy ulicy Sienkiewicza. Mnie, ich ucznia szczególnym smutkiem napawa fakt, że ten pokój nauczycielski tak szybko się wypełnia!
I jedyne, co możemy w tej chwili powiedzieć w imieniu koleżanek, kolegów, uczniów i wychowanków, to te proste słowa, będące największą nagrodą dla każdego odchodzącego nauczyciela: "Dziękujemy Pani Profesor. Pamiętamy!"
w imieniu społeczności
LO im. S. Żeromskiego
SÅ‚awomir Maszewski