Niepostrzeżenie upłynęły te dwa lata, od pamiętnego styczniowego dnia, kiedy odszedł od nas niezwykły żyrardowski nauczyciel i wieloletni dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego, profesor Zbigniew Wilk.
Był nauczycielem w czasach, kiedy ten zawód otaczano pełnym respektu szacunkiem. Nie dlatego, że tak wypadało. Dlatego, że osobowość i pasja były doceniane i tworzyły nowe standardy bycia nauczycielem i wychowawcą. Wraz z żoną, panią profesor Zofią Wilk należał do elitarnego grona grona kilku par nauczycielskich, które uczyły wszystkich, po prostu wszystkich w Żyrardowie.
Kiedy w 1963 roku rozpoczynał swoją pracę pedagogiczną w naszym Liceum od razu zwrócił na siebie uwagę. Jego lekcje fizyki przypominały niezwykłą bajkę. Potrafił wyczarowywać całe światy, pobudzać wyobraźnię, a jednocześnie z matematyczną precyzją zgłębiać tajniki zadań i wzorów. To dzięki jego talentowi i umiejętnościom współpracy z innymi nauczycielami klasy matematyczno-fizyczne przez wiele lat uchodziły za elitę naszej szkoły.
A jakim był wychowawcą, najlepiej wiedzą jego byli wychowankowie. Otwarty, uważnie słuchający każdego ucznia, z łagodnym uśmiechem pochylający się nad „szalonymi” pomysłami młodych głów.
Jako nauczyciel, profesor Wilk był też organizatorem wspaniałych szkolnych wycieczek, które uczyły samodzielności i odpowiedzialności. Jakże inaczej smakował chleb i konserwy przygotowane własnymi rękoma, ile śmiechu i radości przynosiło suszenie przemoczonych „kangurek”, czy nieśmiertelnych „pionierek” i jak dzięki Niemu do młodych umysłów przenikała cała poetyka górskiego krajobrazu! A legenda harcerskich obozów w Dębówku, czar pierwszych wart, wieczornych ognisk, harcerskiej gawędy i niezapomnianych konkursów piosenki. W wielu z nas te doświadczenia pozostały już na zawsze. A wszędzie był tam z nami druh Zbigniew Wilk. Szkoła była jego drugim (a wielokrotnie pierwszym!) domem, zwłaszcza kiedy w 1982 roku został wicedyrektorem, a trzy lata później dyrektorem żyrardowskiego Liceum. Zajmowane stanowisko nie zmieniło go ani trochę. Drzwi jego gabinetu zawsze były otwarte dla uczniów i nauczycieli, którzy chcieli się podzielić z Nim swoimi problemami.
Jako dyrektor, Zbigniew Wilk miał niesłychane wyczucie i intuicję w doborze kadry pedagogicznej. Uprzejmie zadawał kilka pytań i już wiedział, czy młody adept zawodu rzeczywiście nadaje się na nauczyciela. Szczególnie preferował absolwentów naszej szkoły licząc po cichu, że dla nich szkoła będzie równie ważna, jak dla niego. Będzie rzeczywiście ich szkołą. I nigdy się w tej materii nie mylił.
Potrafił też w krytycznej chwili uratować tradycje żyrardowskiego „Czerwoniaka”. Kiedy zabrakło pieniędzy (a może i dobrej woli), żeby dokonać kapitalnego remontu budynku przy ulicy Sienkiewicza, z ciężkim sercem przeniósł szkołę do Północnej Dzielnicy Mieszkaniowej. Żyrardowski budynek utrwalony we wspomnieniach kilkudziesięciu pokoleń zmienił właściciela, ale liceum przetrwało. Przychodzą doń nowe roczniki młodzieży, pojawiają się nowi nauczyciele, misję kierowania szkołą przejmują nowi dyrektorzy i dyrektorki. Bo jak mawiał dyrektor Wilk: „Po nas przyjdą inni, nie lepsi, nie gorsi, następni, bo sztafeta pokoleń musi trwać…”
Te słowa, pozwoliły nam wszystkim pogodzić się z jego wywołanym postępującą chorobą odejściem ze szkoły, które nastąpiło w 2001 roku. I chociaż wiemy, że przez kolejne kilkanaście lat, tylko w otoczeniu rodziny toczył swoją prywatną, najtrudniejszą walkę, w naszej pamięci pozostanie taki, jak na zdjęciu, które ostatnio przypadkiem znaleźliśmy na facebooku.
Zdjęciu z licealnej studniówki, na którym pan Dyrektor wraz z p. prof. Zofią Sobolewską prowadzi poloneza. Spokojny, radosny, z życzliwym uśmiechem na ustach. Takim go zapamiętamy, bo tak pamiętają go wszyscy, którzy mieli przyjemność się z Nim spotkać. I dają temu wyraz w komentarzach pod fotografią:
„Profesor Wilk. Zaczęłam liceum, wtedy był już dyrektorem. Zawsze uśmiechnięty przechadzał się korytarzami. I jego żona Zofia ucząca mnie polskiego. Jacy cudowni ludzie…”
„Mój Dyrektor. To były czasy.”
„Mój ukochany profesor, który mnie uczył. Cudowny człowiek.”
„To były studniówki… Profesor Wilk zawsze z fasonem…” „Profesor Wilk uczył mnie fizyki. Mile go wspominam, choć akurat z fizy byłam ledwie dostateczna…”
To nie są tylko słowa i wspomnienia z lat pięknie minionych, profesor Zbigniew Wilk naprawdę taki był. Dobry nauczyciel nigdy nie odchodzi na zawsze, nadal żyje w pamięci swoich uczniów, a my wszyscy - nauczyciele, uczniowie, harcerze pamiętamy o Panu Panie Dyrektorze!