COMENIUS

Idź do spisu treści

Menu główne

Spotkanie w Monesterio

Artykuły > Spotkania


Krótka rzecz o spotkaniu roboczym w Monesterio


     Liceum Ogólnokształcące im. Stefana Żeromskiego od roku szkolnego 2012/2013 realizuje wielostronny projekt Comenius pod tytułem „Szkolna fabryka inicjatyw – równe obywatelstwo”. Jest to dwuletni projekt europejskiej współpracy szkół, wspierany finansowo przez Unię Europejską, która przyznała nam na ten cel grant w wysokości dwudziestu tysięcy euro na dwa lata.  Realizujemy go razem ze szkołami z ośmiu innych krajów europejskich – Norwegii, Węgier, Turcji, Grecji, Islandii, Cypru, Hiszpanii i Francji. Obecny projekt jest czwartym z kolei projektem Comenius realizowanym w naszej szkole.

      W dniach 15-22 listopada 2013 siedmioosobowa grupa uczniów i nauczycieli z naszej szkoły po raz kolejny wzięła udział w spotkaniu roboczym w ramach tego projektu. W tegorocznych działaniach skupiliśmy się na badaniu wpływu stereotypów ról płciowych na funkcjonowanie społeczne mężczyzn i kobiet oraz na badaniu i poprawianiu kapitału społecznego w naszym mieście. Spotkanie odbyło się w Hiszpanii, w kilkutysięcznej miejscowości Monesterio, położonej u podnóża gór Sierra Morena, na trasie z Sewilli do Meridy. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele wszystkich szkół partnerskich.

      Na samym początku, kiedy się dowiedziałem, gdzie będzie mi dane wyjechać  w ramach projektu Comenius, ucieszyłem się, że jadę do miejsca, w którym odpocznę od „złotej polskiej jesieni” listopadowej. Życie jak zawsze postanowiło mi zrobić niespodziankę, ale o tym później.

     Pod koniec września udało mi się skontaktować z moim gospodarzem, Victorem Hernandezem. Rozmawialiśmy trochę przez internet, choć niezbyt wiele, ale zdążyłem zauważyć, że angielski Victora, delikatnie mówiąc, nieco kulał, co jednak zbytnio nie utrudniało naszej konwersacji.

      W drodze do Hiszpanii przeważały we mnie uczucia podobne do tych, które targały Polakami podczas Wielkiej Emigracji. Jak się okazało, zupełnie niesłusznie. Co prawda cały czas moje patriotyczne serce tęskniło za rodzinnymi stronami, lecz większość pobytu zajmowało mi poznawanie i doświadczanie odmiennych kultur oraz innych spojrzeń na otaczający nas świat. Do Monesterio dotarliśmy późnym wieczorem, zmęczenie całodzienną podróżą dawało o sobie znać. Na miejscu przywitało nas istne mrowie Hiszpanów wraz z Grekami, którzy przybyli dzień wcześniej. Już wtedy zaczął mi się udzielać powszechny entuzjazm.

     Pierwsze dwa dni spędziliśmy na poznawaniu Monesterio i okolic oraz zwyczajów miejscowej ludności, która notabene, jak cały region Estremadury, utrzymywała się z produkcji, obróbki czy też sprzedaży szynki. Innymi słowy, szynka dla jest nich tym samym, co len dla Żyrardowa. Szybko przekonaliśmy się, jak bardzo wyroby mięsne (w szczególności szynka) są obecne w życiu ludzi w Monesterio. Ulubione danie mojego gospodarza, Victora, to duża ciabata z dwoma cienkimi plasterkami szynki na ciepło i papryką (którą każdy wyjmował przed spożyciem). Zupa – na bazie mięsa i z dryfującymi kawałkami szynki. Hamburger? Na kotlecie nie mogło zabraknąć szyneczki. Przystawki? Talerz wszechobecnej cieniutkiej szynki. Myślę, że już wiadomo, jak to mniej więcej wyglądało.

     Kolejnym zaskoczeniem była temperatura. Z mojego wywiadu wynika, że w czasie naszego pobytu w Hiszpanii nawet w Polsce było cieplej. Wszyscy zagraniczni uczestnicy spotkania byli równie zdziwieni, jak ja osobiście, bo przed wyjazdem sprawdziliśmy prognozę pogody we wszystkich okolicznych miastach i spodziewaliśmy się co najmniej osiemnastu stopni. Niestety, nikt nam nie powiedział, że Monesterio leży ponad siedemset metrów nad poziomem morza! Przejdźmy jednak do poważniejszych rzeczy.

     W Monesterio odwiedziliśmy lokalną szkołę, gdzie oglądaliśmy prezentacje wszystkich krajów biorących udział w projekcie. Później pracowaliśmy w międzynarodowych grupach nad arkuszem złożonym z kilku pytań związanych z problemami poruszanymi w tym roku przez wszystkich uczestników projektu. Mimo różnic w poziomie języka angielskiego udało nam się dojść do konsensusu i ostatecznie udzieliliśmy satysfakcjonujących odpowiedzi. Oglądaliśmy też pokaz przyrządzania słynnego hiszpańskiego omleta z ziemniakami, zakończony degustacją, a także występy lokalnych zespołów tanecznych oraz musical „Mamma Mia” w wykonaniu młodzieży z naszej szkoły partnerskiej. Nie mogło również zabraknąć wycieczki do Muzeum Szynki. Zwiedziliśmy też okoliczne kościoły i słynny klasztor Tentudia. Mieliśmy okazję pospacerować po arenie do walki byków w Calera de Leon. Kolejne dwa dni spędziliśmy na zwiedzaniu Meridy, gdzie zobaczyliśmy Narodowe Muzeum Sztuki Rzymskiej, teatr rzymski i inne budowle z tego okresu, i Sewilli, gdzie zachwyciły nas Plaza de Espana, katedra i pałac królewski. Moim zdaniem hiszpańska koordynatorka projektu popełniła ogromny błąd, zabraniając swoim uczniom, a naszym gospodarzom, jechać z nami do tych pięknych miast. Czyż integracja nie jest istotnym celem całego projektu? Dlaczego więc odmówiono tego Hiszpanom? Pomimo tego niemiłego incydentu grupa na tyle zacieśniła więzy podczas wyjazdów, że przy pożegnaniach doszło do wielu wzruszających scen.  

     Już sama idea projektu budzi uznanie, lecz dopiero bezpośredni udział pomógł mi naprawdę zrozumieć jego cel. Uczestnicząc w projekcie poznałem wielu ciekawych ludzi, poznałem ich (jakże odmienne od mojego!) spojrzenie na świat. Nasi nauczyciele języka angielskiego zasługują na ogromną pochwałę za to, że nie mieliśmy się czego wstydzić, jeśli chodzi o poziom opanowania języka wyspiarzy. Jestem bardzo zadowolony z tego wyjazdu, chociaż nie będę ukrywał, że gdyby nie to, że na Okęciu wysiadaliśmy z samolotu przez „rękaw”, całowałbym na kolanach polską ziemię - wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.


Michał Gajewski,
uczeń klasy IIID LO im. S. Żeromskiego,
uczestnik spotkania w Monesterio.

Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego